W październiku przez kilka dni przebywaliśmy w Bieszczadach.
Długo wyczekiwana podróż miała związek ze ślubem przyjaciół. Zapaleni podróżnicy i miłośnicy gór zaciągnęli nas aż do Cisnej by tam zawrzeć związek małżeński. I chwała im za to! Mieliśmy okazję biesiadować do świtu w chacie z gliny, spacerować w pełnym słońcu a także słuchać zakapiorskich opowieści i ballad Andrieja Kyryma na szlaku.
Szczęścia młodej parze!
Długo wyczekiwana podróż miała związek ze ślubem przyjaciół. Zapaleni podróżnicy i miłośnicy gór zaciągnęli nas aż do Cisnej by tam zawrzeć związek małżeński. I chwała im za to! Mieliśmy okazję biesiadować do świtu w chacie z gliny, spacerować w pełnym słońcu a także słuchać zakapiorskich opowieści i ballad Andrieja Kyryma na szlaku.
Szczęścia młodej parze!
Wspomnień czar :)
Tegoroczne wakacje spędziliśmy nad polskim morzem. Wybór padł na Świnoujście (w którym, nigdy nie byłam). Spontanicznie spakowaliśmy plecaki i w iście biwakowym klimacie spędziliśmy nasze urlopy :)
Udało nam się nawet odwiedzić rodzinkę u której Ł. spędzał swoje najlepsze wakacje będąc dzieckiem. Doskonale zatem odnalazł się w roli przewodnika, oprowadzając mnie po wszystkich atrakcjach kurortu z hasłem na ustach: "...a tego wtedy nie było", "..a to jest nowe", "...ale to miejsce się zmieniło" :)))
Hello, witajcie wakacyjnie i upalnie!
Przerywam długie milczenie żeby Wam pokazać metamorfozę mojego krzesła, zakupionego późną jesienią od Justyny ze Sweet Design, o którym pisałam tutaj. Czekałam cierpliwie całą zimę i wiosną zdobyłam się na odwagę. W tym miejscu muszę podziękować p. Justynie za zaangażowanie i cierpliwość dla mojego wypaczonego gustu :P Krzesło było pokryte lakierem, którego należało się pozbyć.
Plamy na betonowym podjeździe rodziców Ł. to pamiątki po żmudnym nakładaniu dwóch warstw farby do drewna. Kilkudniowe solidne szlifowanie i ścieranie starego lakieru później gruntowne oczyszczenie z pyłu, wybór koloru, zakup farby i malowanie... Kolor farby nie do końca spełnił moje oczekiwania. W sklepie wydawał się idealnie miętowy, po malowaniu to już raczej seledynowy z 30% odcieniem miętowego ;D Tak go widzę. Przyzwyczaiłam oczy, już w pełni go akceptuję. Jestem zadowolona!
Krzesło posiada małe niedociągnięcia, ubytki które powstały w wyniku mojego szalonego pierwszego kontaktu ze szlifierką :D ale czyż nie one stanowią o jego wyjątkowym, hand-madowym charakterze?
Hej, hej :)
dziś tylko na chwilkę, gonię strasznie w ferworze świątecznych przygotowań. Przekazuję w świat nowe wieści z naszych sklepowych półek. Mamy nową dostawę, sporo nowości i uzupełnienia najchętniej kupowanych drobnostek.
Pod jajko czy od zajączka? - zwał, jak zwał, jest! :D
Zapraszam na naszą stronę: www.joconcept.pl
dziś tylko na chwilkę, gonię strasznie w ferworze świątecznych przygotowań. Przekazuję w świat nowe wieści z naszych sklepowych półek. Mamy nową dostawę, sporo nowości i uzupełnienia najchętniej kupowanych drobnostek.
Pod jajko czy od zajączka? - zwał, jak zwał, jest! :D
Zapraszam na naszą stronę: www.joconcept.pl
Hello dziewczęta!
Oj dawno nie pisałam a wiosna już na całego... zmiany, zmiany. Muszę zapowiedzieć, że niestety posty publikować będę rzadziej. Postanowiłam zasilić grono osób pracujących na kilku etatach, dlatego mam nadzieję, że zrozumiecie ;) Nie porzucę bloga, to mogę na pewno obiecać. Podglądać co u mnie możecie na INSTAGRAMIE, tam dzieje się więcej, bo fotki z ręki na stałe weszły już w moją krew ;)
foto. instagram
Moje marzeeeenie na już...
Miętowa waga kuchenna w stylu RETRO!
właśnie wjechała do sklepu JoConcept!
Witajcie!
Miłego dnia!
Wpadłam na kilka chwil, żeby pokazać Wam mój pierwszy(!) wytwór na drutach i zaprosić na Targi Rzeczy Fajnych.
Szalik urodzinowy zrobiłam dla Ł. na drutach 7 mm., a wełnę znalazłam przy okazji wypadu do Krzeszowic, w jakiejś przypadkowej pasmanterii. Korzystałam z instrukcji i filmów Uli z bloga Sen Mai. Ula, wspaniale pokazuje i tłumaczy krok po kroku jak wykonać szalik. Nie jest to trudne, skoro taki laik jak ja dał radę:))) Dziś już wiem, że na tym się nie skończy. Już planuję dla siebie kolejne wytwory, a później wyzywam na pojedynek SZYDEŁKO :)))
Druty towarzyszyły mi wieczorami, przy oglądaniu serialu i w łóżku, tuż przed zaśnięciem :))) Na tyle połknęłam bakcyla, że po skończeniu szalika zabrakło mi ich bardzo! I pojawiła się myśl: hmmm, co ja teraz będę robić wieczorami :D
koszyk - White Loft
Mam świadomość, że wprawne oko dostrzeże pomyłki. Przy końcowej kontroli jakości wytknęłam sobie błędy, ale było za późno na prucie :)
aaa i chciałam Was zaprosić:
JoConcept po raz kolejny jest w zacnym gronie wystawców:))) 15 lutego w BAL/Wytwórnia w Krakowie odbędą się Targi Rzeczy Fajnych. Wpadajcie w odwiedziny do nas na Ślusarską 9 (Zabłocie). Będzie nam bardzo miło jeśli się pojawicie:)))
Miłego dnia!
Jo.
Witajcie,
Historia z maszyną do pisania zakończyła się w niedzielę happy endem:)) ...na szczęście. Pan Jacek mimo, że na lekkim popołudniowym rauszu, okazał się w 70% uczciwym człowiekiem. Miał maszynę o której mówił, tylko posiada ona niepolską, a czechosłowacką czcionkę! O tym małym niuansie jednak nie wspomniał. Szary, cudowny CONSUL zapakowany był w skórzaną torbę razem z akcesoriami do czyszczenia, wpisał się idealnie w kolor naszych salonowych ścian (to też szarość) i zajął tymczasowe miejsce na komodzie.
Po przyjeździe do domu zaczęliśmy nieźle majstrować, zupełnie nieświadomi jak należy się z nią obchodzić, co naciskać, jak przygotować do działania... byliśmy przekonani, że potrzebna będzie jakaś konserwacja, wymiana taśmy, a jednak NIE, nic podobnego nie miało miejsca. Potrzebna była jedynie gruntowna.... kąpiel w wannie;)! Z maszyny wydobywał się okropny zapach. Torba, po usilnej próbie wyprania ręcznego, wylądowała na śmietniku. Jeśli tak pachniało w Czechosłowacji, to nie żałuję, że nie żyłam w tamtych czasach;))
Po ok. 2 godzinach zaczęłam stukać jak wprawiona maszynistka(?!) :D Wypisałam etykiety do zamówień, koperty i stworzyłam robocze listy zakupów :)) Kwestia czcionki zeszła na drugi plan - na maszynie znajdują się klawisze ze znakami diakrytycznymi. W ten sposób żeby napisać: ś, ć, ź, ń naciskam dwa klawisze - jeden ze znakiem, drugi z literą.
W poniedziałek złapałam za aparat by sfotografować produkty, maszynę i szalik jaki zrobiłam na drutach, jednak nie zdążyłam.... Przy sesji z produktami, w dość absurdalny sposób obiektyw wylądował na ziemi i rozleciał się na dwie części, dlatego dziś nie pokaże jak maszyna wygląda w całej okazałości. Dysponuję jedynie tym zdjęciem z instagramu :) A obiektyw z serwisu odbieram juro.
Miłego wieczoru,
Joanna
Witajcie!
"-A tak, mam w domu! Wie Pani nie targam co tydzień wszystkiego, ale jak się umówimy na za tydzień to przyniosę dla Pani maszynę, tylko proszę do mnie zadzwonić w następną niedzielę rano" (nie mogę się doczekać!!)
Kilka tematów mi się skumulowało i w związku z tym nie wiem od czego zacząć.. haha. To może dziś o niedzielnym wirze krakowskich eventów, w jakich uczestniczyliśmy:)) Niedzielny poranek przywitał nas rześkim powietrzem -12st na termometrze. Dzień zaplanowany "od a do z", więc wstawać! Nie spać tylko realizować punkt po punkcie! Pierwszym naszym celem był targ staroci pod Halą Targową. Lukas szukający książek i kolekcjonujący "Fantastykę" pamiętającą czasy PRL zmuszony był przez pierwsze 45 min. targu odbierać służbowe telefony. Nie zastanawiając się długo obleciałam targ na jednej nóżce. Wiecznie szukająca krzeseł ja, tym razem zapragnęłam maszyny do pisania...:)
foto: tutaj
Spotkałam co prawda zabytkowego Remingtona sprzed II wojny, ale nie o zabytkowy cud techniki mi chodziło. Szukam Łucznika z polską czcionką i tak wyartykułowane zapytanie skierowałam do jednego ze sprzedających!
Jakież było moje zdziwienie, gdy Pan oświadczył:
"-A tak, mam w domu! Wie Pani nie targam co tydzień wszystkiego, ale jak się umówimy na za tydzień to przyniosę dla Pani maszynę, tylko proszę do mnie zadzwonić w następną niedzielę rano" (nie mogę się doczekać!!)
I tym sposobem jestem w posiadaniu numeru zapisanego: "Pan Jacek od maszyny" ;p Podobno to działająca maszyna z polską czcionką w cenie 30 zł ;D Jestem tym przysłowiowym indykiem :D Zobaczymy jak się dla mnie skończy ta historia. C.d.n w niedzielę...:) Niepocieszona nic-nie-kupieniem powędrowałam na dział prasowy naszego targu. O! I zaopatrzyłam się w starsze numery magazynów, których mi brakowało... Kuchnia, Moje mieszkanie itp... Gdy ja już byłam po zakupach Lukas skończył rozwiązywać wodno-grzewcze zagadki pewnej awarii i ruszył na książki. Ja się udałam do pobliskiej kawiarni na "dietetyczne" chrusty, malinową herbatę i zrobiłam przegląd prasy... ;)
foto: tutaj
Narzeczeni z rocznym stażem z daleką perspektywą ślubu to my ;P dlatego natchniona pytaniem babci Luka : "Kiedy ślub?" postanowiłam obejrzeć suknie ślubne i limuzyny na Targach Ślubnych. Limuzyny widzieliśmy, ale sukien ślubnych już NIE! Wielka klapa, sprawdzając stronę wydarzenia nie odnalazłam żadnej informacji o płatnym udziale! A tam przy wejściu bramka i cena wjazdu - 15 zł. za osobę! hahaha dobre sobie, pozbieraliśmy ulotki i fruuu na Festiwal Najedzeni Fest. Jak by co namiary na limuzynę już mam :D
NAJEDZENI FEST jak zwykle nas nie rozczarował, tym razem wzięliśmy udział nie jako WYSTAWCY a ZWIEDZAJĄCY i szybciutko poddaliśmy się smakom kuchni z całego świata.
Odwiedziłam dziewczyny z White Loft i zaopatrzyłam się w piękny szary druciak.... ale o tym nabytku przy okazji innego tematu :)
foto: tutaj
Aktywnością basenową zakończyliśmy dzień, baaa basenowy miesiąc! Karnety do Aquaparku otrzymane na gwiazdkę bardzo się przydały :))
Dbajcie o siebie.
Joanna.
Jak wielu i ja przepadłam... Na dobre!!
Założyłam konto na Instagramie i możecie mnie teraz podglądać w bardziej i mniej prywatnej odsłonie ;) W mojej ocenie - REEEWELACYJNA aplikacja!
Świetna, umożliwiająca szybkie cykanie fotek "na gorąco" a potem rachu ciachu, trzy kliknięcia w telefonie i wrzucamy fotkę na blog, Facebook, Twitter, Tumblr czy gdzie nam się tylko podoba, no prawie... ;))
Szukanie kabla USB, zrzucenie ich z aparatu na kompa, odtworzenie w programie graficznym, wybranie najlepszych ujęć, obróbka i udostępnienie zajmowały mi na początku całe wieki. Zdjęcia bardzo lubię robić, choć ten wyżej wymieniony łańcuch czynności sprawia, że moje chęci często i szybko się ulatniają. Na szczęście już idzie mi o wiele sprawniej, ale jeszcze nad tym pracuję ;p
Instagram jest o tyle fajny, że zdjęć nie obrabiamy, a zastosować możemy jedynie wybrane filtry, co w moim przekonaniu dodaje zdjęciom niesamowitego uroku :)
Znajdziecie mnie pod adresem:
Odkrywam instagram i buszuję, przeglądam profile koleżanek z blogosfery :)
Pierwsze moje zdjęcia "z życia wzięte" ;p a także ciekawe ujęcia z życia sklepu JoConcept już się pojawiły na moim profilu. Oto one:
Przygotowane przesyłki dla klientek JoConcept :) Stemple wyjątkowo płatały mi psikusa i plamiły brzydko.
Oj pora na zakup maszyny do pisania, Łucznika z polską czcionką, która jest jak sądzę świetnym elementem dekoracyjnym i znalazło by się dla niej miejsce na komodzie ;p
Sezonowe owoce mają u nas wzięcie. Tym razem to pomarańcze zostały pochłonięte na deser :)
...bo w sobotę to nie ja robię kanapki. A kanapki są robione dla mnie :D Oczywiście made with love...
Oto on... zwykle przychodzi na przełomie lutego/marca w tym roku dopadł mnie wcześniej!
Diagnoza: Zimowy kryzys
Objawy: szukanie wiosny w okolicznych kwiaciarniach
Lekarstwo: Hiacynty, goździki, tulipany
Uwierzyłam w globalne ocieplenie
pojawiłam się w kwiaciarni
kupiłam zwiastuny
a tu masz!.... Przyszła.....
ZIMA!
"Szaroburość" tego świata przykrył biały puch
i zachciało mi się biegać :-D Czy to znaczy że kryzys zażegnany?
*MISTRZ drugiego planu CHOINKA - tak, tak tradycyjnie do 2 lutego... stara się wytrwać, jest dzielna!
Cytując bohatera Rejsu: "Nie umiem znaleźć dystansu" i nie kupować... choć zakup kwiatów miał zwiastować koniec zimy, dla mnie okazał się jej początkiem ;)) a to oznacza, że może jeszcze w tym sezonie poszusujemy na nartach? Byłoby wspaniale!
a Wy jakie macie sposoby na zimowe kryzysy?
pozdrawiam,
Joanna
Kolor roku Pantone 2014 to RADIANT ORCHID - promienna orchidea!
Mam mieszane odczucia co do tego wyboru. Na próżno go szukać w moim mieszkaniu, dlatego wygrzebałam w sieci inspiracje z użyciem tego koloru we wnętrzach oraz w dodatkach do wnętrz. Powiem Wam, że o ile sam kolor do mnie zupełnie nie przemawia o tyle wszelkie jego połączenia z innymi barwami sprawiły, że zaczęłam go inaczej postrzegać i widzę w nim ukryty potencjał. Połączenie promiennej orchidei z soczystą pomarańczą lub lśniącą bielą to moje typy :)
fot. internet, pinterest.com
Jak się Wam podoba kolor roku 2014? Macie go w swoich wnętrzach? Z jakimi kolorami go zestawiacie? W jakich dodatkach u Was występuje? Im dłużej na niego patrzę tym bardziej mam ochotę zastosować go w akcentach u siebie :))
Pozdrawiam,
dobrego dnia - Joanna
Witajcie!
W towarzystwie ulubionej, zielonej herbaty wielkie planowanie. Rok zaczął się bardzo podróżniczo. W poniedziałek wróciliśmy z Zakopanego a mój lutowy lot do mamy jest już w fazie przygotowań.. Cieszę się z tego spotkania. W Londynie poszukiwać będziemy też pięknych przedmiotów ;) Przeglądam katalogi wnętrzarskie wiosna/lato 2014. Planuję wiosenne dostawy do sklepu. Oczarowana jestem marką Bloomingville. Dopełniłam nią swoją listę marzeń wnętrzarskich, która i tak już pęka w szwach... ;))
Nastrajamy się wiosennie, przecież zima w tym roku zaskoczyła tylko amerykańskich meteorologów :)
W naszym sklepie ciekawa promocja w pastelowej tonacji. Trwa do poniedziałku, 13.01.
W dziale PROMOCJE przez najbliższy tydzień znajdziecie między innymi serię BELLA, absolutny hit od Emalii Olkusz.
Zapraszam - www.joconcept.pl
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna
Witajcie w Nowym Roku!
Wow... 9 dni mnie nie było, a tyle się działo. Przygotowania do Świąt, świętowanie, wyjazd do rodziny w Radomsku i organizacja spontanicznego Sylwestra u nas pochłonęły mnie do reszty ;)
W międzyczasie znaleźliśmy czas na jednodniową wycieczkę do Lanckorony i Wadowic.
Miałam okazję po raz pierwszy podziwiać drewnianą, zabytkową zabudowę na lanckorońskim Rynku z podcieniowymi domami z 1868 r. W Rynku znajduje się Muzeum Etnograficzne do którego nie udało nam się wejść, gdyż nie mieliśmy gotówki, a płatność kartą nie wchodziła w grę, bankomatu w Lanckoronie też nie uświadczyliśmy ;) No cóż, będzie okazja żeby wrócić ;)
Miasteczko z nazwy kojarzy mi się z lansem ;) Ale o żadnym lansie tu mowy nie ma! Dotarliśmy na miejsce w godzinach porannych i byliśmy świadkami spacerów najstarszych mieszkańców po świeże bułeczki do małego sklepu.
Ach, co za atmosfera, niespiesznie budzące się do życia małe miasteczko gdzie wszyscy z radością mówią sobie "dzień dobry". Samo życie, nie żaden lans!
Warto było wstać w sobotę o 7.00 żeby to zobaczyć. Opalaliśmy się na Rynku w pełnym słońcu przy +16 stopniach!
Leniuchowanie na Rynku postanowiliśmy przerwać spacerem na Górę Lanckorońską (550m. n.m.p). W XV w. Kazimierz Wielki wystawił zamek z kamienia dla strzeżenia granicy Polski ze Śląskiem. Niestety po zamku zostały dziś tylko ruiny... Słonko dalej pięknie przyświecało.
Druga część wycieczki to lubiane przez nas, już raz odwiedzone Wadowice. Chcieliśmy się przekonać jak poszła renowacja płyty Rynku i tu zaskoczenie w 100% na plus! Na płycie Rynku pojawiły się tabliczki z nazwami miejscowości do których pielgrzymował Jan Paweł II.
I dla fanów ciekawych wnętrz też coś mam! Na wadowickim rynku w bardzo przyjemnych wnętrzach baru mlecznego w stylu skandynawskim piliśmy WSPANIAŁĄ kawę z Etiopii - parzoną metodą French Press. Zachwyciło mnie gustownie urządzone wnętrze. A w nim wygodne krzesła, które są moim marzeniem! Tym miłym akcentem zakończyliśmy naszą mini wyprawę.
W Nowym Roku postanowiliśmy intensywniej zwiedzać okolice. Więcej spacerów! Więcej jednodniowych wypadów! Koniec z bezproduktywnym spędzaniem weekendów w domu. W planach już mamy kolejne mini wyprawy do ciekawych miejsc na Jurze i nie tylko. Mnie się marzą wycieczki na industrialny Śląsk. W życiu (oprócz przejazdów i przesiadek) nie byłam w Katowicach! Pora to zmienić!
Planów jest sporo. Marzy mi się umeblowane do końca mieszkanie.... choć takie powolne wprowadzanie zmian też ma swój urok... Jest postęp! Rok temu o tej porze siedzieliśmy po łokcie w remoncie :)
A jak z Waszymi noworocznymi postanowieniami? Snujecie konkretne plany na Nowy Rok?
Kochani czytelnicy i klienci JoConcept w Nowym Roku życzę Wam pomyślności, samych radosnych chwil, trafnych wyborów - nie tylko wnętrzarskich ;)
Cieszcie się w zdrowiu każdą chwilą spędzoną z rodziną!
Celebrujcie małe przyjemności. Otaczajcie się pięknymi przedmiotami i spełniajcie marzenia! :)
aj ....pora usunąć z balkonu ślady po szampańskiej zabawie ;)
Całusyyyy.
Joanna